

ODWAŻNIE W NIEZNANE
O TYM, JAK IŚĆ PIERWSZA, GDY INNI WCIĄŻ SIĘ WAHAJĄ
Wygląda na to, że wciąż jestem w podróży. Nieustannie dokądś zmierzam, coś tworzę, coś domykam i zaczynam od nowa. Gdy patrzę wstecz, widzę przebytą drogę, jako pełną działań, porażek, lekcji i zwycięstw. I to właśnie ta nieustająca, niełatwa, ale piękna droga, stworzyła mnie taką, jaką jestem dzisiaj. Kobietę przedsiębiorczą, która wciąż idzie odważnie w nieznane. I wciąż sięga po więcej.
W STRONĘ MARZEŃ I DALEJ
Marzenia o zwiedzaniu świata i podróżach dały początek wszystkiemu następnemu. Zaczęłam od pracy w biurze podróży, która po kilku latach pozwoliła zorganizować wyprawę na Daleki Wschód – do Singapuru, Malezji i Tajlandii. Stało się to jakimś cudownym sposobem, raczej determinacją, by takie marzenie spełnić czy zrealizować.
Szanse i okoliczności, które wykorzystałam i które umożliwiły tę podróż, pozwoliły mi widzieć więcej niż mogłam sobie wcześniej wyobrażać. W konsekwencji pozwoliły na poszukiwanie kolejnych sposobów i w krótkim czasie organizowaliśmy wyprawy do Indii, do Syrii, do Chin i innych wspaniałych miejsc.
Po dwóch latach intensywnego podróżowania po świecie, odważnie w nieznane, postawiłam na niezależność i przedsiębiorczość i założyłam własne biuro podróży, w którym zatrudniłam dwóch pierwszych pracowników. To był mój absolutnie odważny krok w kierunku życia bez ograniczeń. Pierwsze osiągnięcie albo pierwsze zwycięstwo. Byłam szczęśliwa i chciałam więcej.
1
Lekcje z podróży
po świecie
Każda wyprawa, którą w tamtym czasie odbyłam, była nie tylko spełnionym marzeniem, była również lekcją. O mnie samej, o niezależności, o tym, jak wygląda świat i jak działa, ale też o tym, jak odwaga działa we mnie samej. To były lekcje o wolności i odpowiedzialności. Dzięki nim coraz głębiej uświadamiałam sobie, że świat jest ogromny, piękny i jest dla ludzi, również takich jak ja. To właśnie wtedy zrozumiałam, że warto zdjąć wszelkie ograniczenia, otworzyć się na marzenia, wziąć za nie odpowiedzialność i śmiało, odważnie w nieznane, iść przed siebie.
HISTORIA JEDNEGO MOMENTU
Czasami zainspirowani, z entuzjazmem i z wiarą w lepszą przyszłość wprowadzamy zmiany, innym razem los je brutalnie wymusza. Mówimy potem o takich momentach, że były zwrotne. Dlaczego? Bo po nich nic już potem takie samo nie jest. I to właśnie takie zmiany, które w trudnych chwilach powstają, pozwalają wyraźniej dostrzec inną perspektywę, dzięki której jaśniej widzimy również większe możliwości. Wydobywa się wtedy nasza prawdziwa siła i powstaje determinacja do działania. Ale też w takim niełatwym procesie przechodzenia przez zmianę, powstaje nasz wewnętrzny kod, matryca albo wewnętrzny algorytm. Wtedy też tworzy się nasz prawdziwy charakter, DNA, o którym po czasie, z dumą mówimy: moje DNA.
WIADOMOŚĆ
W piękne majowe popołudnie przerażony mój starszy syn Łukasz chaotycznie tłumaczył jak to się stało. Że nie mógł nic zrobić, że nagle i co teraz będzie. I sąsiad, że ciężarówka i jak to dobrze, że pusta i że po deszczu hamował, ale wybiegł. Okrutna wiadomość. Wypadek. Filip, mój młodszy syn. Przerażenie i strach. Szpital. I jeszcze nie mniejsze przerażenie Łukasza, co teraz z nim?
CHAOS
Krzyk i ból nie do zniesienia widać było bez słów. Poprzyklejane do ciała poszarpane ubrania i on, cały we krwi. Na uratowanie nogi lekarz dyżurny nie dawał szczególnych szans. Pani ordynator przyjechała godzinę potem. Operacja – wieczność. Z bijącym w niebogłosy sercem słuchałam każdego słowa, gdy nad ranem wszystko się skończyło. – Miał szczęście. Kości są całe, mięśni w większości brakuje, no i to pokiereszowane kolano. Zrobiłam, co mogłam. Wyczyściłam, mnóstwo było asfaltu, kamieni, żwiru. Ponaciągałam, pocerowałam, musimy czekać. Następne 9 dób w nieoczekiwaniu na zgorzel nie jadłam, nie spałam, nawet chyba nie oddychałam. Wąchałam. Ona najpierw zapachem się objawia. Groza tamtych dni.
MOMENT, KTÓRY ZMIENIŁ WSZYSTKO
Przetrwaliśmy. Wszyscy. Kolejne dwa miesiące przyniosły następne operacje i nowe niepokoje. Przyniosły kolejny ból i cierpienie. Wreszcie przeszczepy. Na ogromnej powierzchni nogi. Uratowana, bezwładna, wymagała rehabilitacji od zaraz. Idziemy do domu. Wreszcie. I pani ordynator, serdecznie – tylko jeszcze na rehabilitację zapisać się trzeba. Będzie dobrze, dwa, trzy miesiące i powinien po trochu chodzić. Trzymałam na rękach chucherko. Miał 9 lat i 18 kg z gipsem. Oddział rehabilitacji. Stoimy przed zamkniętymi drzwiami czas jakiś. Nieuśmiechnięta pani patrzy na skierowanie. Że nie ma miejsc, że nic nie może zrobić i żebym za trzy miesiące się zgłosiła. Szok! Następne kilka godzin przyniosły radość powrotu do domu, ale też paniczne poszukiwania nie wiadomo czego.
POCZĄTEK NOWEJ DROGI
Wreszcie umysły zaczęły działać i po nich zaczęliśmy i my. Zaprzyjaźniony z nami Roman, lekarz ortopeda, wyjaśniał jak jest. Że nie tak dużo trzeba. Łóżko, specjalne, z obciążnikami, z blokami. Dwa urządzenia stymulujące porażone nerwy powinny wystarczyć. I Wojtek, rehabilitant dorobi chętnie trochę. Decyzję podjęłam w godzinę. Działamy. Pozostało tylko zdobyć pieniądze. Nowe biuro, ledwie stanęliśmy na nogach i nieoceniony Janusz, mój mąż. Banki, kredyty, malowanie, potrzebne urządzenia. Zaadoptowane wolne obok biura pomieszczenia. I jeszcze Wojtek. Od kiedy zaczynam?
PRZEMIANA
W trzy tygodnie działało wszystko. My działaliśmy, Wojtek działał, Filip, urządzenia działały, tydzień później nawet noga Filipa. Radość, ulga, duma. Dało się, zrobiliśmy, hura! Niedopilnowane biuro. Pustkami świecił wyposażony gabinet, Wojtek dorobiłby więcej. Moje pomysły goniły następne. To pewne, inne dzieci czekają, może rodzice nie mają pomysłu albo odwagi? Ogłoszenia, ulotki, plakaty. Wojtek zaczął na pół etatu. Krzywe kręgosłupy, inne problemy. Roman polecił ortopedę. Drugie, większe pomieszczenie przeznaczyliśmy na gimnastykę korekcyjną. Grupa ranna, wieczorna, lekarze różnych specjalności.
W ciągu roku byłam właścicielem przychodni medycznej. Wymarzone biuro podróży nie istniało. Trzy lata po wypadku Filipa Wojewoda Radomski wpisał naszą firmę do rejestru Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej. 10 lat później zatrudnialiśmy 30 pracowników. To był mój kolejny krok w kierunku życia bez ograniczeń. Drugie osiągnięcie albo drugie zwycięstwo. Byłam kobietą spełnioną, jednak wciąż szukałam czegoś więcej.
2
Lekcje z historii
jednego momentu
Nie wybieramy trudnych momentów, ale kiedy taki nieoczekiwany i niespodziewany moment w życiu ma miejsce, możemy wybrać, co z nim zrobimy. I to była pierwsza lekcja, którą z tego traumatycznego wydarzenia wydobyłam. Choć był on szokiem i chwilą zatrzymania, to właśnie poprzez ten moment odkryłam, że nie okoliczności nas definiują, ale nasza odpowiedź na nie. To, co czujemy, jak reagujemy i jakie decyzje podejmujemy.
Potem przyszły kolejne lekcje, jak ta, że w samym środku chaosu wciąż możemy tworzyć przyszłość i że jedynie działanie może ukoić niepokój. Jest najskuteczniejszym lekiem na bezsilność i że nie trzeba mieć wszystkiego, żeby zacząć. Wystarczy dlaczego, ono zdecydowanie pokonuje jak. Były też inne lekcje, jak te, że zespół ludzi o wspólnych wartościach praktycznie może wszystko, że prawdziwa siła tkwi w relacjach i we współpracy i że zaangażowanie jest punktem wyjścia, a sukces to nie tylko wizja. Ważni są ludzie, którzy w procesie docierania do celu urzeczywistniają sukces.
Spokojne momenty nas nie określają, jedynie trudne. I one nie niszczą, one wydobywają nas z nas, tworząc nasze prawdziwe JA. To właśnie w takim bolesnym momencie powstała poważna firma, ale również do jej działania potrzebna wewnętrzna siła i moje prawdziwe DNA – zestaw wartości, który niezmiennie, odważnie w nieznane, prowadził mnie dalej.
ODWAŻNIE W NIEZNANE
Przez dekadę z pasją budowaliśmy z Januszem przychodnię medyczną. Oddawaliśmy jej pełne zaangażowanie i czas od samego rana do późnego wieczora. Szybko powiększaliśmy ją o lekarzy różnych specjalności, aby ostatecznie przekształcić ją w przychodnię stomatologiczną. Postawiliśmy w niej na najwyższe kwalifikacje kadry, staże i specjalizacje. I tak, dzięki tej strategii przychodnia stała się magnesem dla talentów i młodych lekarzy. Wielu z nich czekało w kolejce, by dołączyć do naszego zespołu.
Czuliśmy ogromną satysfakcję z dodawania wartości ludziom i pomagania im w sukcesach, ale też mierzyliśmy się z wyzwaniami. Co więcej, wielu wykwalifikowanych lekarzy odchodziło, by otwierać własne gabinety, w wyniku czego czułam niesprawiedliwość i narastała moja frustracja. Równocześnie wiedziałam, że to właśnie praca z ludźmi daje mi największą satysfakcję. Jednak zmęczenie i potrzeba oddechu emocjonalnego otwierały mój umysł na poszukiwanie zmiany stylu życia i czasu z rodziną, którego wciąż nie było.
GDY UCZEŃ JEST GOTÓW
Kiedy moje fatalne samopoczucie, nadwaga i bezsenność osiągnęły swój moment krytyczny, inspiracja do zmiany przyszła poprzez pacjentkę naszej przychodni. Intuicyjnie chciałam tego, o czym ona mówiła – zmiany sposobu jedzenia, czyli diety. Szybko podjęłam decyzję i wciągu kilku następnych tygodni, entuzjastycznie odkrywałam, jak zmienia się wszystko. Zdecydowanie, po trzech miesiącach moje samopoczucie było rewelacyjne, straciłam niepotrzebne kg, w rezultacie odkryłam całkowicie nowy, nieznany mi dotychczas kierunek, którego intuicyjnie poszukiwałam.
Przez kolejny rok nadal prowadziłam przychodnię, ale równocześnie rozpoczęłam nowe podróże. Budowałam własne kompetencje, uczestnicząc w wielu konferencjach, seminariach i szkoleniach. Ostatecznie zrozumiałam, że w ogóle nie chodzi o jedzenie, wiedziałam już na pewno, że chodzi o odżywianie. Oparte na wiedzy o procesach zachodzących w komórkach i na znajomości ich makro i mikro składu, którego w równowadze, w codziennym pożywieniu nie ma. Wreszcie zakochałam się w nowym sposobie życia, czyli w trosce o siebie samą i swoich najbliższych. Znów poszłam odważnie w nieznane. Z radością i przyjemnością wpływałam również takim rozumieniem na wszystkich, których znałam.
ŚWIADOMY WPŁYW NA INNYCH
Coraz większa wiedza i rozumienie, jak ważne jest to, co robimy każdego dnia, co jemy, jak odpoczywamy, czy jak aktywni jesteśmy, skonfrontowały mój dotychczasowy styl życia. Uświadamiałam sobie, jak bardzo, w zapracowaniu, wcześniej o tę ważność nie dbałam.
W krótkim czasie entuzjazm otworzył drzwi do następnych zmian i po raz kolejny odważnie w nieznane, z ciekawością i rodzącą się pasją szłam nową ścieżką dalej. Szkolenia już nie tylko w Polsce, również w wielu europejskich miastach, dawały radość z podróżowania, ale przede wszystkim układały wiedzę i rozumienie na coraz głębszych poziomach. Wreszcie konferencje i podróże po Stanach Zjednoczonych pozwoliły mi dostrzec, jak wielkie jest zapotrzebowanie ludzi na takie zmiany. Rynek dobrostanu inspirował do działań i otwierał oczy na nieograniczone możliwości finansowe. W ten sposób dorastałam do nowych decyzji i do świadomego wywierania wpływu na innych, na coraz większą skalę.
KU NOWYM WIATROM
Poszukiwanie najpierw zdrowia, później holistycznego zdrowia, wreszcie fascynacja rozwojem osobistym i podejmowanie coraz bardziej świadomych, przedsiębiorczych działań, pozwalało mi dostrzegać coraz więcej.
Wiedza układała się coraz większa, już nie tylko moja, ale również całego zespołu. Coraz więcej osób brało też udział w programach, które z pasją i zaangażowaniem tworzyłam. Szkolenia, seminaria i warsztaty formowały się w profesjonalny system wsparcia i powstawały programy dla partnerów. Teraz już oni podejmowali swoje, coraz bardziej odważne decyzje, by zwiększać swój świadomy wpływ na innych. Rosło rozumienie i wiedza o zarabianiu pieniędzy, o tworzeniu biznesu i o dochodzie pasywnym. Ostatecznie mój entuzjazm i wielka pasja dla rozwoju, umiejętności komunikacyjnych i przewodzeniu innym, pozwoliła stworzyć Akademię Zdrowego Człowieka i Akademię Liderów. Absolutnie zmieniał się nasz styl życia i budowała jego jakość. Rozwijały się moje kompetencje liderskie.
TRANSFORMACYJNA ZMIANA
Po dziesięciu latach przenieśliśmy nasze działania na rynek amerykański. Nowe miejsce, kultura i nieznany dotychczas świat zadziwiał nas, zatrzymywał i wymuszał konieczność sprostania wielu nowym wyzwaniom. Niezmienne było jedynie to, czego potrzebuje człowiek i jak funkcjonuje jego ciało. Wielki amerykański rynek osób z nadwagą, złym samopoczuciem i chorobami, wynikającymi z fatalnych nawyków jedzenia, dał niczym nieograniczone możliwości. Wciąż idąc odważnie w nieznane, wzięliśmy tę szansę i zaczęliśmy działać.
Dzięki wcześniejszym doświadczeniom i otwartości na zmiany, nie mieliśmy ograniczeń. Budowaliśmy wokół siebie społeczność ludzi gotowych żyć inaczej: zdrowiej, świadomiej, z większą wolnością wyboru. Z pewnością, odważnie i niemal natychmiast uruchomiliśmy Akademię Zdrowego Człowieka. Niespełna rok później powstały spotkania rozwojowe i Akademia Liderów. I to była transformacyjna zmiana. Seria wyzwań, zrealizowanych marzeń i wiele zwycięstw.
Wreszcie, po czterech latach intensywnej pracy, we współpracy z amerykańską firmą, zajmującą się odżywianiem, stawianiem na aktywność fizyczną i szeroko rozumianym stylem życia wellness, zaproszeni na wielkie wydarzenie, stanęliśmy przed czternastotysięczną widownią, by odebrać uznanie od firmy i poczuć radość spełnienia. W ten sposób staliśmy się częścią jednego procenta osób najlepiej zarabiających w tej firmie, spośród dwóch milionów współpracujących partnerów. Zbudowaliśmy dochód pasywny, który pozwolił nam żyć według własnych zasad i inwestować czas w to, co naprawdę ważne, czyli w ludzi, edukację i wolność. I to było trzecie, z pewnością największe z dotychczasowych, osiągnięcie.
3
Lekcje z ODWAŻNEJ podróży w nieznane
Nauczyłam się przez lata, że człowiek jest efektem okoliczności, w których się znalazł i działań, które podjął. Szczególnie tych w chwilach niepewności. I to jest lekcja, którą z długiej podróży poprzez życiowe zmiany, wydobyłam. A droga była długa, czasem trudna, niewygodna i mocno wyboista. Zawsze jednak była prawdziwa. I jedno pozostawało w niej niezmienne: gotowość, by mimo niepewności, niepokoju czy strachu iść dalej.
W perspektywie czasu powstawały również lekcje o wytrwałości, która utrzymywała wszystko w ruchu, nawet wtedy, gdy opadał entuzjazm. To była ogromna siła i to ona budowała prawdziwą zmianę. Szczególnie podczas przenoszenia naszych działań na inny kontynent. Zbudowała nie tylko transformacyjną zmianę, zbudowała również nowych nas.
Jeśli miałabym przekazać jedną lekcję, niezbędną w podróży do marzeń i dalej, brzmiałaby ona tak: nie musisz wiedzieć, dokąd prowadzi Cię droga, wystarczy, że wiesz, który kierunek w niej wyznaczasz. I to, że nigdy nie przestajesz iść.
Dziś wiem, że to nie sukcesy czy osiągnięcia mnie definiują. To sposób, w jaki reaguję na porażki, jak prowadzę siebie w niepewnych chwilach i jak tworzę przestrzeń dla innych. Najważniejszą zmianą nie była zmiana stylu życia, miejsca zamieszkania, ani nawet rola, jaką dziś pełnię. Największa zmiana zaszła we mnie samej, to, kim stałam się przez te wszystkie lata.
Z marzeń o podróżach powstało biuro podróży; z życiowego wstrząsu przychodnia zdrowia; z potrzeby oddechu emocjonalnego: zmiany stylu życia i czasu z rodziną, dochód pasywny. Odwaga była wspólnym mianownikiem.
ZROBIĆ COŚ WIĘCEJ
DLA INNYCH
Przez ponad dwie dekady pracy na rzecz ludzi i budowania organizacji, niezmiennie uczyłam się komunikacji i rozwijałam kompetencje liderskie. Patrzyłam również, jak w procesach zmian wyłaniali się liderzy, którzy inspirowali innych do podobnych działań i przejmowali odpowiedzialność za prowadzenie swoich zespołów. Obserwowałam ich osiągnięcia i prawdziwe zmiany w stylu i jakości ich życia. Działania, które podejmowali w zgodzie ze sobą i tworzenie życia, które jest bardziej autentyczne, zdrowsze i satysfakcjonujące, motywowało mnie do kolejnych zmian. Ostatecznie, znów odważnie w nieznane, postanowiłam uporządkować całe swoje dotychczasowe doświadczenie i wiedzę, przygotować narzędzia i stworzyć projekty, które przyniosą zmianę stylu i jakości życia dla wielu.
PROJEKTY, KTÓRE INSPIRUJĄ DO ZMIAN
Doskonalenie projektów: Akademii Zdrowego Człowieka dla uczestników poszczególnych programów, Akademii Zdrowego Człowieka Team dla współpracujących partnerów i Akademii Liderów dla wszystkich tych, którzy chcą rozwijać swój wpływ, uruchomiło moje tak wielkie zaangażowanie, że z pasją szukałam jeszcze więcej. Dzięki temu powstały programy, które w każdej dziedzinie życia pomagają wprowadzać zmiany życia na lepsze. To znaczy, że uruchamiają procesy, które prowadzą do harmonii w życiu, poczucia spełnienia i szczęścia. Zatem, ich istota polega na świadomym podejmowaniu decyzji, które mają pozytywny wpływ na wszystkie obszary: zdrowia fizycznego i psychicznego oraz życia emocjonalnego, społecznego i zawodowego.
MENTOR MA ZNACZENIE
Osobą, którą nie tylko podziwiam od lat, ale również uznaję za mojego przewodnika w tworzeniu organizacji i wpływaniu na rozwój liderów, był i jest John Maxwell – międzynarodowej sławy ekspert w sprawach przywództwa. Książki, które napisał, czytałam od lat, a lekcje z nich wypływające niezawodnie pomagały mi we wcześniejszej pracy. Kiedy powołał do życia profesjonalną firmę szkoleniową Maxwell Leadership, dołączyłam, by kontynuować jego dzieło i pomagać ludziom budować swoją przywódczą siłę, w różnych obszarach ich działalności. Bez chwili zastanowienia się, dołączyłam do elitarnej grupy osób, zajmujących się wspieraniem innych w rozwoju i w drodze do ich życiowych osiągnięć.
Podsumowując, od kilku ostatnich lat, John niezmiennie pomaga mi układać moje dotychczasowe doświadczenie, uczy mnie nowych rzeczy i daje mi narzędzia do tego, by rósł mój coraz bardziej świadomy wpływ. Absolutnie, nie mogę przecenić tego, że to właśnie John jest moim mentorem, że właśnie od niego się uczę każdego dnia i ze to on wraz ze swoim zespołem, wpływa na mnie, by rozwijała się coraz większa siła mojego przywództwa (leadership) i mojego przywódczego doświadczenia (mentorship).
MOJE UMIEJĘTNOŚCI I OSIĄGNIĘCIA
Trener mentalny dla partnerów biznesowych i liderów w zespołach sprzedażowych
Doradca w zakresie budowania organizacji i skutecznych zespołów rozwojowych
Facylitator w rozwojowych grupach Master Mind
Twórca biznesów i marek
Członek założyciel w organizacji szkoleniowej Maxwell Leadership Poland
Członek prestiżowego zespołu President’s Team w amerykańskiej organizacji Herbalife
WYZNACZAM KIERUNEK, INSPIRUJĘ DO DZIAŁAŃ, PROWADZĘ PRZEZ ZMIANY
Jeśli czujesz, że utknęłaś czy utknąłeś w swoim życiu, chcesz wywierać znaczący wpływ, ale brakuje Ci umiejętności i doświadczenia, dołącz do nas. Nigdy nie byłam bardziej gotowa, by Cię wspierać i pomagać Ci w osiąganiu Twoich celów.
A jeśli wartość holistycznego zdrowia, rozwoju osobistego i różnorodne chwile codzienności są wartością w Twoim życiu, dołącz do projektów, które stworzyłam, a w nich do społeczności, które pomogą ci stać się osobą silną, inspirującą innych, taką, która żyje swoim najlepszym życiem i zmienia na lepszy świat: swój i innych. Dołącz do rozwiązań, które przygotowałam i wyznacz swoją drogę. Odważnie w nieznane i dalej.
JESTEM JAK BUSOLA
Jestem jak busola, zawsze wiem, który kierunek w drodze wyznaczam.
Nie urodziłam się w czepku ani ze srebrną łyżeczką, ale po drodze wykorzystałam wiele szans, aby taką osobą się stać. Zmieniałam swoje położenie i zmieniałam swoje życie. Wielokrotnie. Stałam się kimś, kto nie tylko może określone rzeczy posiadać, ale przede wszystkim może zrealizować to, o czym postanowi.
Urzeczywistniłam większość swoich dotychczasowych marzeń, za które jestem z siebie dumna. Czuję się osobą przełomową w swojej rodzinie, społeczności, mieście. Poszłam inną drogą niż moje wcześniejsze pokolenia i nie zawróciłam.
Pracuję i mieszkam na dwóch kontynentach, w Stanach Zjednoczonych i w Polsce. A moje trzy najważniejsze wartości to odwaga, zdrowie i osiągnięcia.
Ewa Widulińska
Założycielka Akademii Zdrowego Człowieka i Akademii Liderów
